środa, 8 lipca 2009

zbytnia konspiracja szkodzi.

Dnia 11 lutego 1944 roku warszawskie gestapo zatrzymało chorążego Pawła Woźnickiego (1921-1944) ps. "Ryś" i rotmistrza Tadeusza Więcłowskiego (1918-1945) ps. "Taran", gdy bezskutecznie usiłowali sie oni dostać do tajnej kwatery AK przy ulicy Kropiwnickiej. Przyczyna tej niemożności była fakt, iż komórka ta posiadała własny system haseł i kodów; przykładowo Woźnicki figurował u nich jako "Hetman", a Więcłowski, jako "Rejtan".



Dwóch kręcących się przy budynku i wymachujących rekami w geście rozpaczy wysokich blondynów w wieku poborowym zwróciło uwagę patrolującego wówczas ulicę feldfebla Horsta Winklera z 107. dywizji piechoty, który rozbroił obu akowców. Obaj zostali wkrótce przewiezieni na al. Szucha i brutalnie przesłuchani.

Szef miejscowego oddziału AK gen. broni. Arkadiusz Wróć-Trąbaczyński (1887-1974) zorganizował akcję w celu odbicia pojmanych, lecz akcja ta nie powiodła się, ponieważ szyfranci ppłk. Tchórzowieckiego (1893-1988) nie odczytali prawidłowo meldunku od generała - posiadali bowiem oddzielny, codziennie nowelizowany system szyfrów i kodów. Trąbaczyński jeszcze wiele lat po wojnie (pod stałą obserwacją polskich komunistów) podejrzewał, że pułkownikowi (od 1945 roku w Arizonie) po prostu puściły wówczas nerwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz